Opowiadanie na tumblrze: http://awmylarry.tumblr.com/tfh-2

czwartek, 3 lipca 2014

01 - Święta Trójca.


Hello! Witam wszystkich po miesiącu! Wohoo! Na początek: Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale ostatni miesiąc o mało nie wykończył mnie psychicznie, wiecie, ostatnie poprawki w szkole, etc. Notabene zdałam i wreszcie mnie tchnęło, by ukończyć I rozdział! Nie jest on najlepszy, wiem. Starałam się, ale i tak chuja wyszło. Tak, czy inaczej mam nadzieję, że chociaż trochę Was zadowolę. Obiecuję, że następny rozdział pojawi się nieco szybciej, niż ten (bynajmniej taką mam nadzieję). Jakby ktoś chciał być jeszcze informowany o nowych rozdziałach to piszcie na tt :D
Liczę na komentarze, opinie, whatever. :)
Enjoy! xx 
______________________________

*Oczami Harry’ego*
 Wraz z nadejściem nowego tygodnia upewniłem się, że rzeczywiście nie lubię poniedziałków. Rozpoczynają one albowiem następny tydzień życia, na który zdecydowanie nie jestem nigdy przygotowany. Studia, praca w piekarni i inne pierdoły. Jednakże ten dzień okazał się bym dniem wyjątkowym, ponieważ wraz z Louisem w końcu skończyliśmy naszą przeprowadzkę do małego domku w centrum Londynu. Nie była to jakaś najlepsza chawira w okolicy, bo oczywiście nas studentów na to nie stać, ale mimo wszystko naprawdę nam się podobała. Po pierwsze: dom był przestronny jak na dwie osoby. Posiadał dość dużą kuchnię, całkiem sporych rozmiarów salon w nowoczesnym stylu, sypialnię, dwa pokoje gościnne i ładną łazienkę z wanną oraz prysznicem. Po drugie: cena, jaką zapłaciliśmy. Nazwać ją przystępną byłoby czarną niewdzięcznością wobec fortuny. Praktycznie nabyliśmy ją za półdarmo w mało popularnym biurze handlu nieruchomościami. Po prostu żyć nie umierać.
 Jednak dzień ten zaczął się od najazdu fachowców od siedmiu boleści, którzy zjawili się nomen omen punkt siódma. Kiedy dwa tygodnie wcześniej składaliśmy im zamówienie na montaż kominka w salonie, umawialiśmy się z tego co pamiętam na ekspresowe tempo, ale najwyraźniej odmiennie pojmowaliśmy pojęcie pośpiechu. Pomimo tego, że zażyczyliśmy sobie stosunkowo prosty i klasyczny kominek, bez żadnych zbędnych cudów i bajerów, mistrzowie pieprzyli się z nim, jakby budowali co najmniej Bursztynową Komnatę bądź katedrę Notre Dame. No, ale to już, zdaje się, standard. Większość robociarzy wyemigrowała, a ci, którzy zostali, leją na wszystko.
 Oczywiście kulturalnie z Louisem ciągle parzyliśmy im mocnej sypanko-plujki, jak sobie zażyczyli. Ci kominkowi trolle obiecywali, że uwiną się z robotą w tydzień, a tymczasem minęło równo dziesięć dni, a końca tej cholernej budowlanej epopei nie było widać.

*5 dni później, oczami narratora*
 Dzień ten rozpoczął się jak każdy inny – zwyczajnie. Jeśli zwyczajnym dniem można nazwać budzenie się obok miłości swojego życia. Oczywiście, to nie było zwyczajne.
 -Dzień dobry, kochanie – szepnął Louis, głaszcząc Harry’ego po lokach. Wreszcie mogli spokojnie poleżeć w łóżku nie martwiąc się o to, że któryś z robotników wlezie im z niezapowiedzianą wizytą, gdyż wczoraj skończyli swoją wielką robótkę ręczną zwaną kominkiem.
-Dobry, dobry – wymamrotał Harry w poduszkę. Po paru długich minutach ciszy, kiedy Louis podniósł się z łóżka, Harry otworzył oczy i spojrzał wyczekująco na Louisa, który stał przed oknem. –Co? – sapnął.
-T-Ty… Widziałeś? – pisnął przerażony, wpatrując się w widok za oknem.
-Ale co? – Harry zmarszczył brwi i podszedł do Louisa. Zakrył usta dłonią. Widok za oknem sprawił, że znowu poczuł się, jakby był w Nissilum. Całe niebo było krwistoczerwone (co mogło być powodem bardzo wczesnej godziny, ale Harry wiedział, że to nie tylko przez to), a między chmurami szybowały masywne uskrzydlone postacie. –Louis!
-To anioły – szepnął w szoku.
-A-Ale… Skąd one się tu wzięły? – Harry złapał się kurczowo Louisa, poważnie będąc przerażonym.
-Nie mam pojęcia – wymamrotał Louis we włosy Harry’ego, tuląc go do siebie mocno.
-One nie są z Nissilum? – zapytał.
-Nie te… - odpowiedział mu, ponownie wbijając wzrok w okno. –Te są z trzeciego świata.
-Trzeciego świata? – zdziwił się Harry.
-Tak… - Louis odpowiadał mu, jakby był w transie.
-Czego one mogą chcieć? – chlipnął Loczek, zaciskając dłonie w pięści na koszulce chłopaka.
-Nie wiem, Haz – oświadczył.
-Boję się, Lou – powiedział, patrząc na swojego chłopaka.
-Będę o Ciebie walczył, choćbym musiał robić to w nieskończoność – powiedział, całując jego czoło. Harry tylko mocniej się w niego wtulił. –Musimy znaleźć Nialla i Zayna – oświadczył. Odkąd Niall wraz Zaynem przeprowadzili się do Londynu stali się najlepszymi przyjaciółmi, choć ten drugi osobiście nie popierał związku Louisa ze śmiertelnikiem.
-Mhm – mruknął Harry, odsuwając się od niego. –Zadzwonię do Nialla – oświadczył i chwycił komórkę, od razu wybierając numer do Irlandczyka, który odebrał po 3 sygnałach.
-Harry! – krzyknął Niall do słuchawki sprawiając, że Harry wzdrygnął się.
-Blondasku, gdzie jesteście? – wysapał do słuchawki.
-W domu, nawet nie waż mi się wychodzić poza próg swojego! – zawołał ostrzegawczo.
-Więc widziałeś – oświadczył.
-Jakżeby inaczej – Harry mógł zobaczyć, jak Niall w tym momencie przewraca oczami. Louis wyrwał Harry’emu telefon z dłoni.
-Przyjedźcie najszybciej, jak się da! – mówi do telefonu głośno.
-A cześć to już przeżytek, Louis? – irytuje się chłopak po drugiej stronie.
-Niall – mówi Louis głosem mówiącym „nawet ze mną nie zaczynaj, bo wiesz, że i tak przegrasz”.
-Dobra, dobra. Już się zbieramy –mówi, poddając się.
-Uważajcie na siebie! – woła jeszcze, po czym rozłącza się. Następnie z Harrym ubierają się. Po niespełna 15 minutach pod drzwiami ich mieszkania stoi Ziall. Louis otwiera im drzwi, witając się krótkim „cześć”, tak samo jak Harry. Cała czwórka od razu skierowała się na kanapę w salonie.
-To co robimy? – pyta wreszcie Harry.
-A dlaczego zakładasz, że mamy coś robić? – Horan marszczy brwi.
-A nie? – dziwi się. –Jesteście, kurwa, nieśmiertelnymi istotami! Nie zamierzacie robić nic z tym, że nad ziemią krążą jebane anioły?!
-Harry, nie jesteśmy pieprzonymi super bohaterami, czy innym gównem – zauważa spokojnie Zayn.
-Ale nie zamierzacie nic zrobić?! Będziecie tylko siedzieć na tyłkach i patrzeć jak niszczą ziemię?! – Harry jest zirytowany, i to mocno. Louis musi głaskać go uspokajająco po udzie, by nie rzucił się na nich z nerwów.
-Zniszczą ziemię, przeniesiemy się z powrotem do Nissilum, jaki problem? – Zayn wzrusza ramionami.
-No jasne! A co z niewinnymi ludźmi, żyjącymi tutaj?! – pyta Harry wyczekująco. –Poza tym, życie tutaj wam się nie podoba?
-Tego nie przemyśleliśmy, Zen – Horan zwraca się do Malika.
-Louis? – Zayn zwraca się do szatyna.
-Hm? – Louis patrzy na niego.
-Jakiś plan? – pyta. Louis zawsze ma jakiś plan, prawda?
-Czemu to zawsze ja muszę mieć plan? – wzdycha Louis, drapiąc się po głowie.
-Jakby nie patrzeć, jesteś z nas najinteligentniejszy – zauważa Zayn.
-Miło mi, że tak sądzisz, Malik. Ale niestety, na razie jestem w zbyt wielkim szoku by myśleć chociaż trochę racjonalnie – odpowiada.
-Jasne – wzdycha Niall. Harry głośno wypuszcza powietrze ze świstem i sięga po pilota, by włączyć telewizję.
 „Waszyngton, Tokio, Paryż, Berlin i Moskwa w stanie krytycznym. Nieznane uskrzydlone istoty niszczą wszystkie ważne budynki świata. Z wielką przykrością informujemy, że Biały Dom, Wieża Eiffla i Statua Wolności już nie istnieją.”
 Chłopcy spoglądają po sobie z przerażeniem wymalowanym na twarzach.
 „Jak podejrzewamy – anioły, krążą nad całą kulą ziemską, ale zaczynają od największych miast. Nie wiemy pod kogo nakazem chcą nas zniszczyć, ani skąd się wzięły.”
 -Phi – prycha Zayn. –Jacy Ci śmiertelnicy są ograniczeni - Harry mrozi go spojrzeniem, na co mulat tylko wzrusza ramionami.
 Na ekranie pojawiają się zdjęcia z upadłych miast. Zarejestrowane zostały również wybuchy ważnych budynków amatorską kamerą. Nadludzkie istoty niszczą wszystko i wszystkich co staje im na drodze. Mordują z zimną krwią nawet nie oglądając się za siebie. Każdy z nich jest inny. Jeden ma skrzydła piękne, białe, niczym anioł prosto z nieba. Następny ma skrzydła czerwone jak krew, wygląda jakby przybył na ziemię prosto z piekła. Trzeci z tych największych ma skrzydła czarne jak heban i niesie za sobą śmierć i zniszczenie. Reszta jest ciut mniejsza od „świętej trójcy”. Niektóre z nich są piękne, inne jakby wyciągnięte żywcem z horrorów, a wszystkie nadludzko potężne pragnące zagłady i zemsty.
 Cała czwórka chłopców przygląda się różnym materiałom z całego świata, nie mogąc się nadziwić ile krzywd już wyrządziły, a minęło dopiero pół doby.
 „Do całkowitego zniszczenia ludzkości – jak obliczamy – starczy im zaledwie tydzień, jeśli nikt nie zainterweniuje. Prezydent Stanów Zjednoczonych nasłał na niektóre z istot działa atomowe, niestety bez skutku. Co teraz będzie? Nic nie może powstrzymać tajemniczych uskrzydlonych.” Dopowiedziała reporterka, kończąc swój monolog.
 -To leżymy – odpowiada nagle bez ogródek Niall. Reszta zgadza się z nim. –Wynosimy się.
-Chyba sobie żartujesz! – woła Harry, oburzając się lekko. –Nigdzie się stąd nie wybieram!
-Skarbie, dobrze wiesz, że bez Ciebie nie pójdę – mówi mu Louis.
-Możesz iść – fuka Harry ze złością. –Ja zostaję tutaj – oznajmia, naciskając na ostatnie słowo.
-Haz – zaczyna Tomlinson.
-Nie, Louis! Nie pójdę z wami! – przerywa mu Lokaty.
-Chcesz tu zginąć? – pyta Louis i unosi brew do góry.
-Jeśli będę musiał, to tak – przytakuje Harry. Louis patrzy na swoich przyjaciół z błaganiem w oczach.
-Chłopaki, no dalej! Musimy coś zrobić! – mówi wreszcie Louis.
-Lou, dla Ciebie wszystko – wzrusza ramionami Niall.
-Zi? – Louis spogląda na swojego drugiego przyjaciela.
-Lou, robię to tylko dla Ciebie – mówi z naciskiem na ostatnie słowo.
-Dzięki Zayn za ratowanie mi tyłka – fuka Harry. Zayn i on szczerze i bezceremonialnie nie przepadają za sobą, ale jakoś żaden z nich nie robi z tego od razu wielkiej szopki.
-Nie ma sprawy, przyjacielu! – woła z sarkazmem Malik.
-Cicho – warczy Louis. –Jesteśmy w obliczu śmierci, możecie się uspokoić?
-Tak się tylko przekomarzamy – cmoka Zayn z udawaną sympatią do Loczka. Harry mu przytakuje.
-Wygląda na to, że musimy odwiedzić Nissilum! – Niall klaszcze nagle w dłonie. Reszta oczywiście się z nim zgadza.

środa, 4 czerwca 2014

Prologue

No cześć! Oto jestem z prologiem, jako tako takim wstępem i wprowadzeniem do tego, co będzie działo się w II części ff. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. :)
Kto czyta - PROSZĘ O KOMENTARZ. Chcę wiedzieć, ile osób będzie czytać moje wypociny, to dla mnie BARDZO ważne. Dziękuję, skarbeńka. xx
I przypominam, że informuję o nowych rozdziałach na tt, wystarczy napisać swój username w komentarzu, lub na moim tt (dla przypomnienia: @Larry69Poland).
Kocham Was bardzo mocno i miłego czytania!
Enjoy! xx
________________________________


 Każdy człowiek, a szczególnie chrześcijanin, wie o aniołach. Od dziecka słuchamy o tym, że każdy ma swojego anioła stróża, którego zadaniem jest chronienie nas ode złego. Co wieczór w trakcie pacierza wygłaszamy do nich własną modlitwę z prośbą o opiekę. Gdy słyszymy słowo „anioł”, od razu wyobrażamy sobie uosobienie dobra, postać o miłej i przyjaznej twarzy z uśmiechem, aureolą nad głową i cudownymi śnieżnobiałymi skrzydłami. Jednak istoty, które zawładnęły teraźniejszym światem nie są takie… Tutaj nie znajdziemy przyjaznych cherubinków, a jedynie mściwe i łaknące władzy anioły, skore do mordowania – zwłaszcza ludzi, których uważają za nic nieznaczące „robactwo”. Okazuje się, że niebiańscy posłańcy nie są wcale tak miłosierni i wcale nie zależy im na ludzkim losie. Ba! Są nawet zdolni zabijać z zimną krwią w imię wyższych celów. Jak wyglądałby świat, w którym aniołowie to narzędzie zemsty za wszelkie błędy popełniane przez ludzkość? Ci, którzy mieli nas bronić i wskazywać właściwą drogę ku zbawieniu, teraz niosą śmierć. Niektóre z nich piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne.
 Harry zdecydowanie nie jest gotowy na rozpoczęcie kolejnej walki z nadprzyrodzonymi istotami, ale Louis może stawić czoła nawet tym, o których nigdy nie miał pojęcia, by ochronić osobę, którą kocha.
 Zayn po prostu dalej jest wilkołakiem próbującym wybić swojemu przyjacielowi Louisowi, że żaden śmiertelnik nie jest tego wart, a Niall, który jest czymś w rodzaju medium (sam do końca czasami nie wie, kim jest) oczywiście trzyma przy swoim, że ta dwójka jest dla siebie stworzona. Albo inaczej: dwójka idiotów o zupełnie innym zdaniu stara się utrzymać swojego przyjaciela przy życiu najdłużej, jak się da.
 Kiedy na Ziemi ląduje wysoka postać z czarnymi skrzydłami, Niall zapomina jak się oddycha. Ale nie wie jeszcze, czego może od niego chcieć Liam – anioł śmierci.
 Świat nie jest już taki, jakim znaliśmy go do tej pory. Z trzeciego świata na Ziemię zleciały przerażające istoty, które zabijają wszystko, co się rusza. Nieśmiertelni ujawniają się i ku zdziwieniu wszystkich – opowiadają się po stornie ludzi. Życie Harry’ego i Louisa jeszcze nigdy nie było tak pełne chaosu, jak teraz.

niedziela, 25 maja 2014

The Forbidden Heart 2.

 Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie swoje nicki z twittera w komentarzach lub na moim tt. :)
I część opowiadania: http://forbidden-heart-larry.blogspot.com/
UWAGA! Na potrzeby II części opowiadania: Larry nie mają ani ślubu, ani dziecka, jak było opisane w I części. Nie miałam pojęcia, że będę pisać drugą część. Cóż… W sumie wzięłam się za nią po dłuuugim czasie.

Link do opowiadania na tumblrze: http://awmylarry.tumblr.com/tfh-2
  
Tytuł: The Forbidden Heart 2: Wojna Światów
Autor: @Larry69Poland
Motto: This, what seems to be perfect, it becomes destructive. (ang. “To, co wydaje się perfekcyjne, staje się destrukcyjne.”)
Połączenie: Larry Stylinson, pobocznie Niam Hayne.
Bohaterowie pierwszoplanowi: Harry Styles, Louis Tomlinson
W pozostałych rolach: Liam Payne, Niall Horan, Zayn Malik, bohaterowie epizodyczni
Gatunek: Dramat, fantasty, romans
Miejsce akcji: Londyn, Wielka Brytania / Nissilum
Czas akcji: Wakacje 2014
Liczba odcinków: W trakcie tworzenia.
Muzyka: T.T.L. - Deep Shadow (The Hunger Games)
Fabuła: ZAKOCHANI. NIEŚMIERTELNI. PRZEZNACZENI. Świat Harry'ego zmienił się wraz z tym, że miłość jego życia jest w końcu z nim. W jego świecie. A Harry jest szczęśliwszy, niż kiedykolwiek mógłby sobie wyobrazić, że może być. Ale jak wilkołak-anioł może przetrwać w świecie śmiertelników? Naturalny porządek rzeczy musi ulec zmianie. I to, co wydaje się perfekcyjne, staje się destrukcyjne. Przezwyciężyli dwa światy. Ale nic nie może przygotować Harry'ego na nowy początek... Przez wieki uważali je za swoich stróżów, teraz sieją śmierć. „Aniele, stróżu mój…” szeptali przez setki lat. Mylili się. Teraz to właśnie one okazały się ich największym koszmarem. Nigdy nie zdawali sobie sprawy, jak wielkim zwycięstwem jest przeżycie kolejnego dnia.
Informacja: Alternatywna rzeczywistość. (One Direction nie istnieje!) Żadne wydarzenie z opisanych tutaj nie miało miejsca. To czysta fikcja literacka.
Harry: Śmiertelnik
Louis: Wilkołak-Anioł
Liam: Anioł Śmierci
Niall: Medium
Zayn: Wilkołak
Inspiracja: Książka "Mroczne serce" autorstwa Lee Monroe oraz książka „Angelfall” autorstwa Susan Ee. Z tej drugiej książki został zaczerpnięty wątek z Aniołami. Opowiadanie jest oparte na faktach z książki pierwszej (np. nazwa „Nissilum” oraz niektóre postaci/wydarzenia).
Ostrzeżenie: Opowiadanie zawiera wulgaryzmy , miłość męsko-męską, obrazowe opisy emocji bohaterów oraz drastyczne opisy. Za wszelki uszczerbek na zdrowiu psychicznym/fizycznym – nie odpowiadam.

Lista informowanych o nowych rozdziałach.

JEŚLI CHCESZ, BYM INFORMOWAŁA CIĘ O NOWYCH ROZDZIAŁACH NA BLOGU NAPISZ W KOMENTARZU SWÓJ NICK Z TWITTERA (powiadamiam tylko tam!) LUB NAPISZ DO MNIE NA TT: @Larry69Poland

@_Silver_Tiger_
@loubiebsx 
@SafiraTheYork
@SWAG_BITCHES_
@kika1613
@Ilovehugfrom1D
@louakamyheart